Muffinki słodkie
Walentynek nie będzie. Mąż w delegacji, a żaba mimo usilnych prób i pocałunków w księcia się nie zamieniła. Ale może Marta i Artur* będą mieli więcej szczęścia ;) Z pewnością będą dziś mieli pyszny deser - czekoladowe babeczki z nugatową czekoladką w środku polane miętowym sosem.
* Zbieżność osób i faktów jest zamierzona.
Skusiłam się nawet dzisiaj na truskawki, wyglądały naprawdę apetycznie i na tym chciałam się skupić mając świadomość, że o tej porze roku nie mogę oczekiwać nic więcej. Tymczasem - miłe rozczarowanie - smakowały prawie jak prawdziwe :)
Czekoladowe babeczki z nugatową niespodzianką polane sosem miętowym
składniki na 12 sztuk
225g mąki pszennej
100g cukru
75g kakao
2 duże jajka
90g miękkiego masła
2 łyżeczki esencji waniliowej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
12 małych czekoladek - ja włożyłam pralinki milka z nadzieniem nugatowym
sos miętowy
wymyślony na szybko więc składniki naprawdę "na oko"
6 łyżek serka mascarpone
3 łyżki śmietany kremówki
3 łyżki syropu miętowego (barmański)
Rozgrzać piekarnik do 180 stopni. W misce na wysokich obrotach wymieszać mąkę, cukier, kakao, jajka, masło, esencję waniliową i proszek do pieczenia, aż powstanie jednolite ciasto. Wlać je do połowy foremek i w każdej z nich umieścić czekoladkę po czym przykryć pozostałym ciastem. Piec około 20-25 minut.
Składniki na sos utrzeć razem i polać nim lekko przestudzone babeczki. Ja podawałam ciepłe ze względu na kremową, nugatową zawartość.
ps. aż do ostatniej chwili przed opublikowaniem wpisu żaba - mimo widocznych deklaracji - w księcia się nie zmieniła ;)
Przepisu na muffinki dostarczyła Złota księga czekolady.
Znalazłam ten przepis już jakiś czas temu i robiłam już te muffinki dwa razy i za każdym razem były tak samo smaczne. Przyznaję, że jedna rzecz mnie tylko nie zachwyciła - i chcę Was uprzedzić, żebyście nie czuli się rozczarowani tak jak ja - maliny po upieczeniu zmieniają kolor muffinek wewnątrz na brudno szary... Ale nie wpływa to w żaden sposób na ich smak, więc do dzieła :)
Malin użyłam oczywiście mrożonych, choć pewnie można też użyć innych owoców, a może rabarbar? I tak za najsmaczniejsze z całych muffinek uważam chrupiącą posypkę z góry. Wymieszany brązowy cukier z cynamonem i płatkami owsianymi. Po prostu... mniam ;) I uwaga - dziś w przepisie jako jednostki podaję po prostu "szklankę" (czy w moim przypadku kubek :) o standardowej pojemności 250ml).
Chrupiące mufinki cynamonowo-malinowe
Składniki na 12 muffinek
1 1/2 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
1/2 łyżeczki soli
2/3 szklanki brązowego cukru
1 jajko
1 1/2 szklanki mleka
1/4 szklanki masła rozpuszczonego i ostudzonego
2 łyżki soku z cytryny
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
2 szklanki świeżych lub mrożonych malin
Posypka
1/3 szklanki brązowego cukru
1/3 płatków owsianych błyskawicznych
1 łyżeczka cynamonu (przyznaję, że dodałam dużo więcej...)
1 łyżka soku z cytryny
Piekarnik nagrzać do 190 stopni. Blachę na muffinki wyłożyć papierowymi foremkami lub wysmarować masłem i posypać mąką. Przygotowanie muffinek jest dość standardowe. Mieszamy suche składniki razem - mokre razem. Wszystko razem wymieszać i na koniec dodać maliny i bardzo delikatnie wymieszać, żeby ich nie rozgnieść. Wyłożyć ostrożnie do foremek. Składniki na posypkę wymieszać i posypać ciasto. Piec 25-30 minut. Wystudzić przez 10 minut w piekarniku i wyjąć z formeki. (Bo w przeciwnym razie Wasze muffinki się "spocą" ;)) Wystudzić i jeść :)
Przepis pochodzi ze strony www.dairygoodness.ca
Ostatnio przeżywam fascynację muffinkami. Dlaczego? Bo są bardzo podzielne, zgrabne i można do nich wrzucić naprawdę wszystko. Pomysł z serem wziął się z tej samej strony, co na muffinki ze snickersem. Ale wykonałam je ze swojego przepisu na sprawdzone już ciasto. Muffinki zachwycają, bo dzięki serowi w środku nie są suche i to tak jak z nadzieniem w pączku - kiedy już jesz to nie możesz się doczekać środka...
Muffinki marchewkowe z serem
Ciasto (na około 12 muffinek - mi wyszło więcej):
3 jaja
3/4 szkl. oleju
1 1/2 szkl. cukru (choć ja użyłam tylko szklankę)
2 1/4 szkl. mąki
2 szklanki drobno startej marchwii
łyżeczka cynamonu
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
garść orzechów
garść rodzynek
Nadzienie:
1/2 kostki sera
opcjonalnie - 2 łyżki sera mascarpone (ja dodałam, bo lubię)
żółtko
opakowanie cukru waniliowego
Ubić jajka z cukrem, dodać marchew, olej, mąkę, cynamon, proszek i sodę. Na koniec namoczone rodzynki (można je np. zamoczyć w rumie). Formę na muffinki wyłożyć foremkami papierowymi. Wykładać ciasto do 3/4 foremki. Na środku każdej muffinki włożyć sporą łyżeczkę sera. Jest ciężki więc opadnie podczas pieczenia. Wstawić formę do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i piec około 20 minut. Wyciągnąć muffinki z formy, żeby nie zaparowały, wystudzić i jeść :)
Do tych spożywanych w domu można zrobić krem z sera mascarpone ubitego z kremówką i cukrem. Ale ja tym razem postawiłam na łatwość w transporcie. Życzę smacznych marchewkowych uniesień :)