Wpisy
Dzisiejsze babeczki powstały pod wpływem chwili. Miało być szybko i efektownie, a że moje dzieci w ostatnim czasie są malinożercami więc padło na maliny :)
Dziś są imieniny Marty - naszej niani, więc babeczka ta była również przeznaczona na naszą imieninową herbatkę. Witek i Antek wręczyli Marcie kwiaty. Ładne, prawda?
Maślane babeczki z malinami
składniki na 9 sztuk (w foremce na mufinki)
170g masła
170g cukru
3 jajka
140g mąki
1/4 szklanki mleka
250g malin
łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli
masło do wysmarowania formy
Masło (w temperaturze pokojowej) utrzeć z cukrem na puszystą masę. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, z sodą i solą. Do masy z masła i cukru wbić jajko, wsypać 1/3 mąki i dalej ucierać. Ponownie wbić jajko, wsypać mąkę i raz jeszcze powtórzyć całą procedurę. Na koniec wlać mleko. Masa będzie taka lekko lejąca się.
Formę na muffinki wysmarować masłem (nie wykładałam papierowymi foremkami). Włożyć łyżkę ciasta, na to malinę i ponownie łyżkę ciasta. Wstawić do nagrzanego piekarnika do 180 stopni i piec około 15 minut.
Wyjąć natychmiast z foremek i wystudzić. Po wystudzeniu ścięłam górę babeczki, bo niektóre urosły niczym mufinki i obróciłam do góry nogami.
Babeczki polałam białą czekoladą wymieszaną ze śmietaną kremówką (w garnku podgrzać 5 łyżek śmietany 30 - 36% i dodać pokruszone 50g białej czekolady). Na każdej babeczce ułożyć maliny i posypac cukrem pudrem lub ozdobić listkiem mięty.
ps. jutro postaram się Wam zdradzić, co mnie pochłonęło totalnie w tym tygodniu...
tymczasem miłego piątkowego popołudnia
W oczekiwaniu na słoneczną pogodę proponuję Wam lekką tartę z kozim serem i smażonymi kolorowymi pomidorami.
Myślałam już o takim połączeniu od jakiegoś czasu. Miało być słoneczenie, na zielonej trawie i kolorowo. Wczoraj zobaczyłam te małe kolorowe pomidory i już nie chciałam czekać dłużej. Poza tym mamy gości więc jest też okazja do eksperymentów kulinarnych :)
Tarta z serem kozim i smażonymi pomidorami
składniki na blachę około 23cm:
kruche ciasto:
250g mąki
150g masła pokrojonego w kostkę, lekko zmiękczonego
1 łyżeczka drobnoziarnistej soli
szczypta drobnego cukru
1 jajko
1 łyżka zimnego mleka
Usypać wgórek z mąki, zrobić w nim wgłębienie. Włożyć w nie masło, wsypać sól, cukier i wbić jajko. Palcami wymieszać i połączyć składniki na gładką masę. Powolo zagniatać mąkę, ugniatając ostrożnie, aż ciasto będzie miało ziarnistą konsystencję. Wlać mleko, delikatnie połączyć palcami z resztą ciasta. Wyrabić szybko ciasto, ugnieść z niego kulę, owinąć w folię i włożyć do lodówki na około pół godziny. Rozwałkować ciasto bardzo cienko i wyłożyć nim dokładnie blachę, dociskając brzegi. Rozgrzać piekarnik do 190 stopni. Ciasto nakłuć widelcem, przykryć papierem i wsypać fasolę lub wstawić drugą foremkę, dzięki czemu ciasto będzie idealnie cienkie. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec około 15 minut. Po tym czasie zdjąć papier i obciążenie i piec jeszcze przez około 15 minut.
Przepis pochodzi z jednej z moich ulubionych książek Michel Roux - Ciasta pikantne i słodkie.
Wypełnienie:
ser kozi twarogowy 200g
odrobina mleka lub śmietany do sera (w zależności od preferencji)
garść bazylii
kilka kolorowych pomidorów
łyża oliwy z oliwek
3 ząbki czosnku
orzeszki pini
Ser utrzeć z mlekiem lub śmietaną - musi mieć konsystencję twarogu. Bazylię posiekać i dodać do sera. Posolić do smaku. Przygotowaną masę rozsmarować na wystudzonym spodzie tarty. Na patelni rozgrzać oliwę, dodać czosnek i chwilę smażyć. Dodać pokrojone w plastry pomidory, chwilę smażyć, aż do zmięknięcia i delikatnie rołożyć na tarcie z serem. Posypać orzeszkami pini i przybrać drobnymi listkami bazyli.
Często wracam myślami do naszych wakacji w Toskanii. Pomijając fakt, że jest pięknie i ciepło i słonecznie i leniwie (...) myślę o włoskich przeżyciach kulinarnych.
Dużo uświadomił mi ostatni wyjazd. Miałam okazję próbować kuchni molekularnej. Był to deser o którym z pewnością Wam kiedyś napiszę. Zaskakująca forma, abstrakcyjne połączenie składników, no i fajnie, ale... niewiele to miało wspólnego ze smakiem, którego nie zapomnę. Zastanowiłam się wtedy, czy rzeczywiście mam takie wspomnienia kulinarne, że powiem - tak pamiętam ten smak i zapach, tak chciałabym do tego wrócić. I znalazłam go w Toskanii. Mieszkaliśmy 25km od Florencji w wiosce, zakupy spożywcze robiliśmy w małym sklepiku kilka kilometrów dalej. Kupowaliśmy bazylię, która pachniała absolutnie niesamowicie, pomidory, które miały smak pomidorów i świeżo wypiekane pieczywo bez soli, które doskonale podkreślało smak dodatków.
Wszystko było nieprzyzwoicie smaczne i proste.
Dziś torta della nonna - przedostatnie danie jakie poznałam podczas warsztatów kulinarnych w Toskanii. To inaczej ciasto babuni - przełożone kremem cytrynowym, posypane orzeszkami pini i posypane cukrem pudrem. Nie zdziwię się jeśli macie przepis na ciasto o takiej samej nazwie, ale na przykład z serem ricotta i trudno się dziwić. Pewnie ile toskańskich babci tyle różnych przepisów :)
Torta della nonna
Składniki
na krem:
1l mleka
skórka z jednej cytryny
7 żółtek
100 gram cukru
125g mąki
Zagotować mleko z skórką z cytryny. Wyłączyć i odstawić. Ubić żółtka z cukrem, dodać mąkę. Do mleka dodawać krem z żółtek cały czas ubijając. Gdy składniki się połączą zagotować masę cały czas mieszając, aby krem się nie przypalił.
Ciasto:
500g mąki
150g cukru
2 jaja
2 żółtka
150g masła
2 łyżeczki proszku do pieczenia
skórka z jednej cytryny
Masło łączymy z jajkami i cukrem, dodajemy mąkę, proszek do pieczenia i skórkę z cytryny. Wyrobić ciasto z podanych składników. Podzielić na dwie części. Jedną - wyłożyć blachę, wylać masę jajeczną i przykryć drugim ciastem. Posypać orzeszkami pini bądź włoskimi. Na wierzchu posmarować jajkiem rozmąconym ze śmietaną słodką. Piec przez około 20-30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Podawać posypane cukrem pudrem.
Przepis jest na dużą tortownicę. Jeśli korzystać będziecie z foremki na tartę - tak jak ja - zdecydowanie zdecydujcie się na pół porcji powyższego przepisu.
A jeśli macie ochotę na kilka zdjęć z Florencji zapraszam tutaj.
Pozdrawiam Was ciepło, życząc sobie i Wam słonecznej pogody.